środa, 25 września 2013

Księżyc w pełni...

Dziś nie zamierzam iść spać. Wytrzymam do rana. Czemu? Bo mam taką możliwość, a to zdarza się bardzo rzadko. Zawsze wolałam noc. Dzień jest jakiś nudny.
Więc robię sobie maraton filmowy i oglądam co się nawinie.

W piątek inauguracja roku akademickiego więc trzeba się zrelaksować nim zaczną się studia.
Stres, strach... ehh aż nie chcę o tym myśleć, masa obcych ludzi, myśl że nikt mnie nie polubi....

Ale dziś o tym nie myślę. Dzisiaj zapominam o smuteczkach :)



sobota, 14 września 2013

Tańczmy do rana.

Jest lepiej. Czuję się lepiej, sypiam lepiej. Zaczynam żyć- takie odnoszę wrażenie.

Tak kolejny post o imprezowaniu. Nie chcę żebyście sobie pomyśleli, że nagle mi odbiło i jedyne co robię to picie. Jeszcze kilka miesięcy temu wieczory spędzałam w domu płacząc i użalając się nad sobą. Odkąd zaczęło się to całe imprezowanie poznałam wielu ludzi, podleczyłam się z kompleksów, przestałam się przejmować co inni o mnie myślą( bo skoro chcą ze mną spędzać czas to chyba jestem ok). 

Uważam że przeszłam długą drogę od bycia bardzo nieśmiałą i bardzo aspołeczną osobą, a jeszcze długa droga przede mną. Jak już kiedyś wspomniałam, dzięki alkoholowi znikają hamulce, które mam na trzeźwo. Staję się otwarta. Oczywiście nie chciałabym, żeby to było jedyne rozwiązanie mojego problemu z ludźmi ale od czegoś trzeba przecież zacząć. Bo przecież jestem cały czas tą samą osobą, więc bez alkoholu też nie powinnam mieć problemów z rozmawianiem z innymi.

Kilka dni temu pierwszy raz w życiu poszłam do klubu. Spodobało mi się, praktycznie nie schodziłam z parkietu. Tańczyłam z obcymi facetami, i chyba coś sobie uświadomiłam.
Nie potrzebuje mieć chłopaka żeby móc cieszyć się z życia, przeciwnie zaczynam myśleć że nie jestem gotowa na związek. Kidy słucham jakie problemy mają znajomi w swoich myśle sobie 'nie zniosłabym czegoś takiego'.

Chcę najpierw się wyszaleć, a kiedy będzie na to lepszy czas? Przecież młodsza już nie będę.




Co prawda jest jeden mały problem. A mianowicie kiedyś powiedziałam sobie, że nie będę jedną z tych dziewczyn, które się upijają i całują z byle kim. Że nie będę potrzebowała alkoholu żeby się dobrze bawić.

Ale z drugiej strony to chyba nic złego trochę wypić i zaszaleć. Tak jak ktoś napisał mi ostatnio w komentarzu trzeba zachować umiar. Jeśli nie upijasz się do nieprzytomności i przestrzegasz swoich zasad i wartości to wtedy nie ma problemu.

Zresztą jedyne co się liczy to przebywanie z ludźmi których się lubi.