sobota, 20 lipca 2013

Diabeł nie śpi z byle kim.

3 w nocy. A może nad ranem, sama nie wiem. W każdym razie czy może być gorsza pora na przebudzenie się? Obudzenie .. nie wiem...
Od dawna mam problemy ze snem. Albo nie mogę zasnąć, albo budzę się właśnie mniej więcej o 3 i nie mogę spać przez dwie, trzy godziny.


Najgorzej jest, kiedy wszystkie dręczące mnie w dzień myśli zaczną się odzywać. Wtedy krzyczą znacznie głośniej niż w ciągu dnia. Jest ich więcej są gorsze... chyba.

Szkoda, że nie widać gwiazd, że chmury je zasłaniają. Wtedy wyszłabym na zewnątrz. O tej porze jest tam cicho, spokojnie, żadnych samochodów, głupich ludzi, wrzasków. Niemalże nieskazitelna cisza. I tylko ten kojący szum liści.

Dlaczego mózg musi być taki złośliwy, kiedy chcemy spać. Dlaczego nie możemy tych myśli po prostu wyłączyć.
I jeszcze ten kompletny chaos. W jednej minucie myślę o 10 rzeczach. To bez sensu, a poza tym, nic z tego rozmyślania nie wynika. Nie dochodzę do żadnych nowych wniosków, więc po co?




No dobrze, a teraz się położę, pomęczę jeszcze trochę, zasnę za parę godzin. A rano usłyszę 'śpisz do południa masz chodzić spać wcześniej'. Taa jasne jak gdyby to miało coś zmienić.
Znasz to? To łączmy się razem w bólu i cierpieniu. Może razem wytrwamy do rana.

sobota, 13 lipca 2013

Intensywne ostanie 12 miesięcy.

Gdy przypominam sobie jak wyglądało moje życie 12 miesięcy temu, to nie chce mi się wierzyć, że aż tyle się zmieniło. Mimo wszystko, uważam że na lepsze.
Jasne miewałam załamania i dołujące myśli, momentami czułam się olewana ale ten czas był naprawdę emocjonalny dla mnie. Piszę to dziś, bo właśnie około rok temu nastąpił pewnego rodzaju przełom w moim życiu.

Przyjaciółka przeżywająca pierwszą miłość, ja poznająca nowych ludzi, zacieśniająca więzy z już znanymi, zaprzestanie ukrywania tików, znalezienie pracy.

I co ważne zdałam sobie wreszcie z czegoś sprawę. A mianowicie że ludzie jednak są w stanie mnie polubić. Że nie jestem beznadziejna, żałosna i niepotrzebna. Że mogę kogoś obchodzić.

Całowałam się. Co prawda to było bardziej cmoknięcie niż faktyczny pocałunek. On mi nawet powiedział, że nie umiem się całować, 'Wiem'.

Odważyłam się powiedzieć przyjacielowi, że 'lubię' go i to bardzo. Co z tego, że on mnie nie, powiedziałam to w końcu.

Zdałam maturę i dostałam się na studia. Będzie masa nowych ludzi- wiem to ale boję się znacznie mniej niż kilka miesięcy temu.


Niesamowite ile można odkryć, nauczyć się w rok. Jakie wyciągnęłam wnioski? Życie to jedna wielka zmiana. Raz na gorsze raz na lepsze - nic nie pozostaje takie samo na zawsze. I dobrze bo było by nudno. I właśnie to chciałabym przekazywać ludziom.
Choć teraz jest źle i będzie pewnie jeszcze przez jakiś czas, może tydzień, miesiąc, a może trzy lata. I choć ludzie będą Cię gnębić a mózg wmawiać okropności pamiętaj, naprawdę kiedyś się polepszy.
Spojrzysz w przeszłość i będziesz dumny z siebie, że przetrwałeś te chwile. Gwarantuję to, a jeśli tak nie będzie to pod koniec życia przyjdź do mnie z reklamacją :)

Sama wciąż szukam swojej drogi, ale jestem pewna, że ją znajdę. I że znajdę osobę której droga będzie równoległa do mojej i pójdziemy razem.



"Bądźcie sobą.
Bądźcie dumni z tego, kim jesteście. 

I nawet, jeśli to brzmi banalnie, nie dajcie sobie wmówić, że nie jesteście piękni... "

czwartek, 11 lipca 2013

studenckie zycie

Jeju ze stresu nawet nie napisałam o tym na blogu. Jutro 12 lipca a to oznacza wyniki rekrutacji na studia.

MAM MEGA STRESA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i trochę panikuję







P.S. nie będę dodawać nowego posta jak kogoś interesuje czy się dostałam na kierunek, którego nie zdradzę, żeby pozostać anonimową( choć to i tak bez sensu, bo kto mnie zna i by tu wszedł wiedział by od razu, że to ja jestem autorką ale co tam) to wpadnijcie później :)


Edit: Dostałam się. Rany a tak panikowałam. 

środa, 10 lipca 2013

Nie żałuj, że Ci się nie udało. Ciesz się, że próbowałeś.

 
chodzi oto że cie lubię, tak bardzo”
tak bardzo?”
taa”
domyślałem się
...”
wiesz ja cie lubie ale jak przyjaciółkę

 Staliśmy jeszcze chwilę na przystanku aż jego tramwaj nadjechał. Przytuliliśmy się na pożegnanie.


 Nie żałuję. Absolutnie nie żałuję tego co zrobiłam. Odważyłam się. Patrzyłam mu w oczy, byłam trzeźwa. Poczułam ulgę, czuję się silna i odważna. Zero łez i zero smutku- no bo przecież nie ma powodu. Nie boję się też, że w przyszłości będzie niezręcznie.

Jak już mówiłam czuję ulgę, teraz mogę ruszyć na przód i przestać myśleć 'co by było gdyby'.
Dwa, trzy tygodnie i to zauroczenie w końcu minie. Ale tak na dobre. Jesteśmy przyjaciółmi i mi to pasuje.





To by było na tyle, mam nadzieję, że ostatnie posty was nie zanudziły, postaram się wkrótce dodać jakieś zwykłe przemyślenia, których swego czasu dodawałam tu sporo i nie zanudzać was już aż tak moim życiem miłosnym :)

wtorek, 9 lipca 2013

Wielki dzień-mega stres

To dzisiaj. Dzisiaj spotykam Pana Zauroczenie i mu powiem. Znaczy zamierzam mu powiedzieć. I nie mam pojęcia jak to zrobić.
No jak powiedzieć komuś z kim kumplujesz się rok, że od początku coś do niego... no właśnie nie wiem jak to określić. I tu jest problem. W języku polskim jest za mało słów i wyrażeń określających co się czuje. No i boję się, że jeśli on nie myśli tak samo o mnie to kiedy znowu będę go widzieć będzie niezręcznie.

O rany zostało tylko kilka godzin....
Panikuję. Jestem aspołeczną panikarą- taka jest prawda.
I ten sen... śniło mi się, że się z nim spotkałam ale mu nie powiedziałam. Jeden z najbardziej stresujących snów jakie miałam.

Nie powiem mu, że się w nim zakochałam bo moim zdaniem to za mocne słowo.
Hmmm.... że jest moim zauroczeniem... tak w ogóle można powiedzieć?

"Wszystko byłoby prostsze, gdyby ludzie nie bali się mówić wprost o swoich uczuciach, żalach myślach."

czwartek, 4 lipca 2013

Najpierw uporządkujmy swoją przeszłość.

 W pewnym sensie ciąg dalszy poprzedniego postu, także kto nie czytał to zapraszam.

Ten pierwszy- mówmy na niego Zauroczenie. No i ten drugi. Ktoś powiedział o nim Niezdecydowany.
Trzeba coś wyjaśnić. Ja muszę sobie coś wyjaśnić. Tylko nie jestem pewna czy będę potrafiła.



Zauroczenie. Znamy się od miesięcy. Nie na wylot, ale wystarczająco. Przegadaliśmy wiele godzin(jak wiecie na fejsie :/), siedząc do pierwszej w nocy, ja z uśmiechem na twarzy. I nie ważne co zrobiłeś, nie chciałeś źle, ja wiem. I myślę o tobie. Od samego początku. Dość często. Zwłaszcza o tamtej imprezie, kiedy się przytulaliśmy, leżeliśmy razem, i chcę tego znowu. Tylko mam obawy... że nie mam u ciebie szans....



Niezdecydowany. Z nim mam problem.  Znamy się zbyt krótko. Było z nim dobrze,wesoło, miło.  Polubiłam go ale poczułam się odrzucona. I teraz zastanawiam się nad pytaniem przyjaciółki. Czy to było z desperacji? Nie wiem. Może trochę. Zainteresowałeś się mną, myślałam, że coś z tego będzie ale... chyba myślałeś, że jestem inna. Możliwe, że patrzyłeś na mnie przez pryzmat tego jak zachowuję się po wypiciu, lub przy niej. Przy niej zawsze jestem otwarta. Więc może to był błąd.



Może w tamtą niedzielę, kiedy wybrałam Niezdecydowanego z myślą, że przecież Zauroczenie nie zwróci na mnie uwagi... może to był zły wybór.

Nie chcę gry na dwa fronty. Nie jestem taka.

 "You can have anything you want if you are willing to give up the belief that you cant' t have it."

Pan Niezdecydowany póki co się nie odezwał. Może to i lepiej, oboje musimy jeszcze trochę to przemyśleć. Pan Zauroczenie natomiast wyjechał, ale wróci niedługo. I chcę się z nim spotkać. I chcę mu powiedzieć. I chcę zobaczyć jego reakcję, nawet jeśli to miałoby być dla mnie najgorszym koszmarem. Bo czuję, że nie dam sobie z nim spokoju, że nie przestanie być zauroczeniem póki nie spróbuję. Póki nie dowiem się na pewno, że nie mam szans.



wtorek, 2 lipca 2013

Może jednak źle wybrałam?

"Jak łatwo jest coś zniszczyć jednego dnia."

"Tego nie da się nazwać związkiem". Sam tak powiedział.
I ma rację. Trzy dni po dwóch tygodniach znajomości to nie związek.
"Chyba za bardzo się pospieszyliśmy".
I znowu- ma rację. Tylko, że mógł pomyśleć o tym trochę wcześniej.

Ogólnie sprawa wygląda tak: mamy dać sobie czas na poznanie się. Stwierdził, że nie jest jescze gotowy na nowy związek. Cóż jego poprzedni rzeczywiście źle się zakończył ale minęło sporo czasu.

Nie wiem czy to nie jest też trochę przez to, że  milczałam większość czasu. Ale ja tak mam. Nie wiem co powiedzieć, no i znam go dwa tygodnie więc nie umiem się otworzyć. I mam trochę poczucie, że to też miało wpływ na to co powiedział, że sądził, że jestem inna. Sam raz powiedział, że jestem otwarta, ja się zdziwiłam bo nie jestem.

I nie jestem do końca przekonana czy dobrze zrobiłam. Czy dobrze zrobiłam decydując się na spotykanie z nim. Bo tak naprawdę to zauroczenie nie minęło. Ono jest gdzieś tam, już od roku. Nie odchodzi, wręcz wraca silniejsze.
I nie wiem co mam robić. Odważyć się, zaryzykować i nie żałować przez resztę życia, że nie spróbowałam? Czy przestać myśleć o przeszłości, o tym zauroczeniu i starać się teraz?
Jest mi smutno, poczułam się odrzucona. I najgorsze jest to, że przez większość czasu nie myślę o nim ale właśnie o tamtym zauroczeniu.

'nie byłeś odskocznią, byłeś próbą normalnego życia'
Wahałam się czy wybrać Ciebie, czy dawne ale jak silne zauroczenie. Wybrałam Ciebie. Chciałam, żeby się udało. Teraz mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Mam poczucie, że wziąłeś mnie za kogoś kim nie jestem. Mówisz że to ja powinnam pracować nad sobą, tym że jestem aspołeczna. Ale to ty żyjesz przeszłością. Ty masz problem.

____________________________________________________________________________
Ten blog miał być moją tajemnicą. Nikt kogo znam w realnym świecie nie miał wiedziać o jego istnieniu. Teraz nie wiem. Jestem ciekawa co zrobiliby ludzie gdyby się dowiedzieli, że już prawie pół roku piszę o sobie w internecie. Nie potrafię powiedzieć o co mi chodzi. Inaczej jest kiedy piszę tutaj.
Może gdyby ludzie przeczytali mojego bloga.... zrozumieliby mnie... choć trochę.......

poniedziałek, 1 lipca 2013

Let's get older

Post wyjątkowy, dziś największe święto w roku. Co prawda jedynie dla mnie ale przecież to o mnie dzisiaj chodzi.
Czuje się staro, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego jak młoda jestem i jak wiele przede mną.

Ale moje życie zmierza w dobrym kierunku.

 Nie jestem już tą smutną dziewczyną którą byłam jeszcze rok temu. Mam przyjaciół i znajomych których uwielbiam.  Mam chłopaka przy którym czuję się niemalże całkiem szczęśliwa.
No i muszę chyba zmienić trochę tekst po prawej w "A kim właściwie jestem?". Ludzie całowałam się!!!! Zajebiste uczucie, polecam wszystkim ;p

A tak na serio to teraz wiem, że złe chwile trzeba przeczekać, nieważne ile one trwają. I że na każdego przyjdzie czas. Każdy będzie miał szansę na szczęście.



Spokojnie, blog nie stanie się teraz różowo czerwony i nie będzie misiów i serduszek. Wciąż jestem tą samą dziewczyną którą byłam. Nadal mam problemy z psychiką z którymi walczę. I wiem że jest dobrze i że będzie jeszcze lepiej.

PAMIĘTAJ CHOĆBY NIE WIEM JAK BYŁO ŹLE, BĘDZIE LEPIEJ. ŻYCIE JEST PIĘKNE!!!