czwartek, 30 maja 2013

Got the job!!!

A więc mam pracę! Yay nie spodziewałabym się, że po 3 dniach od wysłania CV, ktoś zadzwoni także jest świetnie. Pracuję jako konsultant telefoniczny.

Są plusy i musy tej pracy. Przede wszystkim takiej osobie jak ja jest ciężej wykonywać taką pracę, ponieważ nie mam "gadane" i niełatwo jest dzwonić do obcych ludzi i próbować im coś sprzedać.

Ale sądzę, że właśnie dlatego dobrze, że przez najbliższe kilka miesięcy będę tam pracować bo być może nauczę się rozmawiać z ludźmi i może nie będę już tak ciągle siedzieć jak kołek i milczeć.

No zobaczymy, mam nadzieję, że mi dobrze pójdzie......
Tak szczerze mówiąc to wciąż nie dowierzam, że mam pracę, czuję się trochę staro przez to ;p

sobota, 18 maja 2013

Chcę a boję się...


Coś mnie zastanawia... a mianowicie w internecie krąży plotka. Człowiek, który ma zespół Tourette'a zapalił marihuanę i na tydzień pozbył się tików. Znajduję wpisy ludzi, którym to pomaga, innym wręcz przeciwnie.

Nie powiem ostatnio dużo myślę o tym czy gdybym miała okazję, to czy zapaliłabym?
Wiem palenie nie jest dobre. Ale na pewno bardziej szkodzą papierosy.


Chciałabym a boję się. Chciałabym sprawdzić czy jest jakiś efekt. Ale jednocześnie się boję, że jeżeli efekt będzie taki jak chcę to będę chciała zapalić jeszcze raz a potem następny.

Staram się zaakceptować to kim jestem, ale jednak chciałabym zobaczyć, poczuć choć przez jeden dzień jak to jest...... jak to jest nie mieć tików.


I tak jeszcze na koniec stonka którą znalazłam. Kilka pierwszych zdań daje do myślenia o dzisiejszym świecie http://nachoroby.blox.pl/2013/03/Co-leczy-marihuana.html


Ostatnich parę dni było ciężkich mam lekkiego doła nie wiem czemu. Siedzę i gapię się w ekran. Co robię? Sama nie wiem. Głównie przesiaduję na tumblrze (czy jakkolwiek się to odmienia), i tam wylewam moje smutki. A właśnie tu macie link

czwartek, 16 maja 2013

Najdłuższe wakacje

Czy ktoś z was narzeka na brak czasu? Za mało godzin w dobie, za mało dni w tygodniu? Za krótkie miesiące? Na pewno nikt nie sądzi że wakacje są za krótkie. Na wakacje czekamy długo a potem mijają one błyskawicznie. Ale czy wszystkie?

To się niedługo okaże ponieważ od piątku zaczną się najdłuższe wakacje w moim życiu(wykluczając opcję że kiedyś będę długo bezrobotna). Ostatni egzamin maturalny a studia zaczynają się w październiku. 4 miesiące wakacji. Fajnie co nie? Tylko nigdzie nie wyjeżdżam Ehh tylko co ja z tym czasem zrobię?

Cóż planuję znaleźć jakąś pracę. Kasa zawsze się przyda a nie chcę spędzić całego tego czasu przed komputerem. Żadnych pasji, zainteresowań - jestem nudna :(
Tak więc pozostaje robota. Nie wyobrażam sobie co mogłabym robić. Nie przepadam za obcymi ludźmi także może być ciężko.
Trzymajcie kciuki żeby mi się udało!

poniedziałek, 13 maja 2013

to be honest...... I'm not ok

Wczoraj było źle, naprawdę źle. Moment załamania, którego nie byłam w stanie powstrzymać. Od rana miałam kiepski humor i z niewyjaśnionych przyczyn  było mi smutno. Od paru dni miałam ochotę ryczeć, sama nie wiem czemu ale nie było na to czasu. Tak wiem to aż śmieszne- nie znalazłam czasu żeby płakać. Aż do wczoraj. Coś we mnie pękło. Łzy płynęły, a ja siedziałam z tępym wzrokiem gapiąc się w stół.


Nie mam pojęcia dlaczego płakałam. Uczucie samotności, beznadziejności, pustki, niespełnienia? Sama już nie wiem. Czy płakałam z konkretnego powodu? Być może, ale chyba nie chciałam go znać.

Najgorsze jest to że moja matka sądziła, że ja się stresuje maturą. Od wielu dni, gdy mi się coś pyta mówię obojętnie, nie obchodzi mnie to, mam wszystko gdzieś, więc jak można pomyśleć, że stresuje się maturą. Owszem trochę miałam(a jednak) stresa przed ustnym polskim (btw zdałam na 70% lol uczyłam się ok 5 godzin!) ale na resztę matury mam totalnie wyjebane. Serio co za różnica jak mi poszło. I tak po skończeniu jakichkolwiek studiów dostane prace w zupełnie innym zawodzie. I tak nas czeka biedronka lub mcdonald So Who Cares Anyway?


I niby nie jest źle. Ostatnio nie czuję się jakoś olewana, ludzie ze mną gadają, w planach jest wyjście do klubu, domówka. Więc czemu tak się czuję, czemu chce mi się płakać. Czemu wciąż czuję tę cholerną pustkę w środku?!?!

Moje smuteczki codziennie tylko na http://mylifesometimessucks.tumblr.com/

wtorek, 7 maja 2013

Przyszłość od tego zależy a ja nie zdaję sobie z tego sprawy.


 Trochę za długu tytuł, nie spodziewałam się że taki będzie no ale coż... miłego czytania.

Znowu temat matury. Teraz wszędzie gdzie się da gadają o tym. Radio, telewizja, internet a na ulicy ludzie w strojach galowych.

Wciąż nie dociera do mnie, że napisałam maturę, i że jutro, i pojutrze będę pisać kolejną. Dla mnie to wciąż jak jakiś sen i nie mogę się obudzić. Przyznaję nie przygotowałam się tak jak mogłam. Nie chciało mi się. Wydawało się to takie odległe "oh jeszcze tyle tygodni na pewno zdążę".
Ale czy do matury naprawdę można się przygotować? Jasne powtórki z najważniejszych rzeczy ale przecież w głównej mierze zda ten kto ma szczęście, trafi na odpowiednie pytania i wykombinuje odpowiedź. Matura tak naprawdę nie może sprawdzić całej wiedzy bo nie pyta o wszystko.
Jak od testu trwającego 170 może zależeć to czy pójdziemy na studia i dostaniemy prace?
Moim  zdaniem największym bezsensem jest matura z polskiego. I pisemna i ustna(której btw jeszcze nie skończyłam a egzamin mam w ten piątek więc chyba będę miała co robić w sierpniu). Pisemna nie sprawdza absolutnie żadnej wiedzy. Rozumienie tekstu? Wystarczy mieć szczęście i natrafić na łatwy tekst. Odpowiadanie własnymi słowami? Nie potrafię wyrazić słowami tego co myślę i czuje a mam napisać o co chodzi w tekście? Ta jasneee. No i oczywiście moja... chyba ulubiona część- znajomość lektur. Ahh godziny spędzone na czytaniu bzdur nie żyjących już nudziarzy( ewentualnie na czytaniu streszczeń, ewentualnie jak w moim przypadku olewka hehe)co i tak się potem nie przydaje. Egzamin ustny? Jedni męczą się miesiącami inni kupują gotowe, no i można jak ja oraz wiele innych osób robić ją na ostatnią chwilę i liczyć że będzie dobrze.




Mimo kiepskiego humoru przez ostatnie parę dni jestem zaskoczona humorystycznym charakterem tego posta. Tak na prawdę nie pozostaje już nic innego jak śmiać się z matury a potem czekać na wyniki.
Chciałam się przygotowywać porządnie do matury, naprawdę ale jakoś tak........ straciłam zapał. Straciłam chęci bo.... już chyba nie wierzę, że będę szczęśliwa. Co ma matura do szczęścia? Cóż miałam zdać świetnie dostać się na studia a tam poznać masę znajomych, imprezować, szaleć, zakochać się..... chyba pierdole już to wszystko.








sobota, 4 maja 2013

Head up, stay strong, fake a smile, move on.

Ehhh sama nie wiem od czego zacząć, jak to opisać. Niby było świetnie, ale jednak coś musiało się posypać. Jak zawsze w tym popapranym życiu.

No dobra więc spróbuję od początku. Wyszliśmy sobie na miasto: ja, moja przyjaciółka, jej chłopak i jego przyjaciel a mój  kolega(znajomość opierająca się głównie na gadaniu na fejsie, także widziałam go po raz 3. Piwo, spacer po mieście i wygłupy. W sumie nic niezwykłego, dobrze spędzony czas.

W tym momencie muszę podkreślić, że naprawdę mam problem z ludźmi i ciężko jest mi się otworzyć i normalnie gadać. Ale  póki przy piwie siedziałam obok przyjaciółki było ok bo przy niej potrafię się wyluzować. Inaczej jest przy tym koledze co mu chyba trochę przeszkadzało no ale nieważne.
Chodzi o to, że on nie wiedział, że mam tiki. No więc łazimy aż w końcu on zapytał mnie dlaczego tak dziwnie ruszam ręką. I potem było spoko. Do czasu. Do czasu kiedy w pewnym momencie staliśmy w parku, w milczeniu a on zaczął mnie... naśladować jakby. Nie wiem czy to miało być śmieszne czy co. Dla mnie na pewno nie było. I w sumie potem atmosfera troszkę się popsuła.

I sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony jestem trochę urażona jego zachowaniem i przez głowę przemknęła mi myśl żeby zakończyć tą znajomość. Ale wiem że to nie jest rozwiązanie. Z drugiej strony lubię go, fajny z niego kolega, a przynajmniej tak myślałam.

Nie rozmawiałam(hmm raczej nie pisałam) z nim o tym i nie wiem czy będę w stanie. A właśnie to mi poradziła moja przyjaciółka. Żeby mu powiedzieć jak się poczułam.
Jak już mówiłam przemknęła mi myśl aby zakończyć tą znajomość ale jej słowa przekonały mnie żeby tego nie robić "ludzie nie wiedzą jak się zachować przy osobach z tikami". Nigdy sobie tego nie uświadamiałam. Te wszystkie przykre sytuacje z mojego życia......


Na pewno nie mogę udawać że go nie znam.
Już kiedyś przecież odcięłam się od wszystkich takich ludzie w efekcie czego totalnie zamknęłam się w sobie.
Nie mniej jednak nadal nie wiem co zrobić. Nie wiem czy on nadal mnie obchodzi. Nie chcę odezwać się pierwsza ale wygląda na to że on też nie zamierza do mnie napisać. I w tym momencie zaczynam się zastanawiać...... zależy mu na tej znajomości czy też nie?