sobota, 30 marca 2013

Idą zmiany bo dorastamy.

Z wiekiem wszyscy się zmieniamy. Zmieniają się nasze upodobania, zachowanie, nastawienie do ludzi i życia. Zmieniamy się wraz otaczającym światem. Zmieniamy się dzięki osobom, które poznajemy.


"Jed­na zmiana przy­goto­wuje drugą."

Kiedyś byłam bardzo nieśmiałą i skrytą w sobie dziewczynką. Ale zmieniłam się. Nie jakoś całkowicie ale częściowo. Dojrzałam(trochę) i zrozumiałam pewne rzeczy, spotkałam ludzi, dzięki którym otworzyłam się trochę na świat. Pracuję nad sobą, swoją nieśmiałością.
Zmieniam swój ubiór. Z chłopczycy w kobietę.
Zmieniam swój stosunek do ludzi. Staram się ich nie unikać i nie być nastawiona wrogo.
Zmieniam swoje podejście do moich tików. Nie ukrywam ich, nie wstydzę się.

"Zmiany przyjdą na pew­no, lecz nie wte­dy, kiedy się na nie czeka.
Czasem człowiek zmienia zdanie, czasem zdanie zmienia człowieka."  

Wprowadzenie zmian w swoim życiu to ciężki proces. Wymaga dużo odwagi oraz samozaparcia. Zawsze pojawiają się obawy jak przyjmie to nasze otoczenie: przyjaciele, rodzina,znajomi. Ludzie boją się zmian
W życiu pojawia się wiele momentów, w których nie masz wyjścia - musisz coś zmienić. Znajdź wtedy wsparcie, kogoś kto będzie ciebie motywował.
Każdy potrzebuje zmian. Są one konieczne by "przeżyć" nasze życie.



Ważne jest by odważyć się na zmiany, bo tak naprawdę wszyscy boimy się zmian. Bo może się zmienić na lepsze ale co jeśli zmieni się na gorsze? Trzeba unieść głowę wysoko i powtarzać 'będzie dobrze, będzie dobrze.'


środa, 20 marca 2013

Wybaczyć nie znaczy zapomnieć...

 W pewnym sensie jest to część dalsza poprzedniego posta, także jeżeli ktoś nie czytał to zapraszam



A więc niby jest ok ale pewien niesmak pozostał. Dobra każdy robi błędy, takie życie. Tylko ona przez ten błąd straciła sporą część zaufania jakim ją darzyłam. Nie jest tak jak było i szybko nie będzie. Czy jej wybaczyłam? Jestem w trakcie.

 I to daje mi do myślenia nad zjawiskiem wybaczania. Już wcześniej uważałam, że wybaczyć nie znaczy zapomnieć ale dopiero teraz mogę to oprzeć na osobistych doświadczeniach.

"Prosić o wybaczenie jest bardzo łatwo, wybaczanie przychodzi znacznie trudniej i mało jest osób ustawiających się w kolejce, gotowych wybaczyć."

Czym tak właściwie jest wybaczenie? To w pewnym sensie darowanie winy. To przyjęcie przeprosin i zaprzestanie złości. Przynosi ulgę. Lecz nie tym, którzy zawinili a tym, którzy przebaczyli.
Sprawia, że przestajemy się zadręczać tym co się stało i zostawiamy to za sobą. Uwalniamy się. Trzymanie złości w sobie oraz innych negatywnych emocji przez dłuższy czas szkodzi nam. Dlatego uważam że warto wybaczać, o ile to oczywiście możliwe. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego iż nie wszyscy tego chcą i są do tego zdolni. To nie jest łatwe. Najgorzej gdy cios pada od osoby najbliższej, bo w najśmielszych snach się tego nie spodziewamy, jak w moim przypadku.


Dlaczego postanowiłam jej przebaczyć? Bo jestem w stanie zrozumieć, że popełniła błąd. Bo wiem, że nie robi takich rzeczy. Wiem że sporo winy jest po jego stronie bo ma niewyparzony język i w sposób przedziwny działa na ludzi. Bo jednak cenię naszą przyjaźń tak bardzo, że jestem w stanie to zrobić, mimo że będzie ciężko.
Wybaczę jej ponieważ jest dla mnie ważną osobą, która jest przy mnie. Należy do tego niezbyt dużego grona osób, od których nie usłyszałam złośliwości na temat moich tików.
Jest moją najlepszą przyjaciółką więc jej wybaczę.


Ludzie mówili mi i pisali, że im ciężko byłoby na moim miejscu wybaczyć. Że jeśli już byłoby to ogromnie trudne. Decyzja nie była łatwa ale jednak.

A czy was ktoś zranił tak bardzo, że nie byliście w stanie wybaczyć? Czy może jednak byliście łaskawi?

poniedziałek, 18 marca 2013

Historia godna pożałowania

Dzisiaj będzie coś osobistego. Bardzo.

Jestem rozczarowana.
Jestem rozczarowana bo myślałam że przyjaźń moja i jej jest ponad takie coś.
Zostałam oszukana. Dla zakładu. Założyli się o moją reakcję na ich zerwanie. On twierdził, że zacznę wyzywać go od debili i frajerów. Nie miał racji więc ona wygrała.
Jednak nikt się nie cieszy. No bo i z czego?
Byłam zszokowana i oburzona, że mogła coś takiego zrobić. Nabić mnie w butelkę. 5 dni temu powiedziałam jej, że jest najwspanialszą osobą jaką znam. Dziś mam wątpliwości.
Czuję się oszukana i w pewnym sensie zdradzona. Wiem, że w końcu jej wybaczę ale nie od razu. Nie jestem w stanie.

On próbuje wziąć winę na siebie bo ją do tego namówił. Ale przecież się zgodziła.  Nie spodziewałam się że on ma o mnie takie zdanie. W sumie bardziej jestem zła na nią, bo jest przecież moją przyjaciółką i nie powinna robić takich numerów.
"Jak łatwo jest coś zniszczyć jednego dnia."
 Każdy popełnia błędy i każdy musi ponieść konsekwencje. Ona żałuje, wiem że szczerze. Ale wiem też, że nie mogę zachowywać się jakby nic się nie stało.
Jutrzejszy dzień będzie ciężki bo ich zobaczę. A no tak nie wspomniałam, że całe to zdarzenie miało miejsce na facebooku(!). Kiedy zobaczyłam że zmieniła status poszłam do sklepu żeby doładować telefon i do niej zadzwonić. Tak poszłam w tą śnieżycę. Okazało się, że byłam dobra na darmo. Generalnie nie mszczę się na ludziach, na których mi zależy ale w tym momencie chcę, żeby ich też zabolało. Przynajmniej w połowie tak jak mnie. Nie ukrywam, że nie obyło się bez łez.
Jak ta historia się zakończy jeszcze nie wiem, ale nasza przyjaźń została wystawiona na próbę.

A wy zawiedliście się kiedyś na swoich przyjaciołach?


piątek, 15 marca 2013

Nim bedzie za późno......



Ludzie ukrywają swoje problemy, nie chcą się przyznać że są słabi.  Ale też wypierają fakt iż mają problem. Sądzą, że ich postępowanie jest właściwe. Niestety nie zawsze tak jest. Może się okazać, że w przyszłości konsekwencje będą poważne.
Nie radzimy sobie również ze swoimi kompleksami. Obawiamy się wyśmiania i odrzucenia.
To wszystko prowadzić może do chorób i zaburzeń przykładowo: alkoholizm, narkomania, bulimia, anoreksja, depresja czy też uzależnienie od Internetu. Określane mianem chorób cywilizacyjnych.
Ale mogą też istnieć inne problemy jak kradzież sklepowa itd.


Zmierzam do tego, że jeśli widzimy, że w naszym otoczeniu jest osoba, która sobie szkodzi powinniśmy coś zrobić. Bliższy przyjaciel czy nie powinniśmy coś zrobić. Bo samemu ciężko z czegoś takiego wyjść.
Najpierw porozmawiajmy z tą osobą. Dowiedzmy się dlaczego robi to co robi. Może będziemy w stanie dać jakąś dobrą radę. Jeśli nie powinniśmy poszukać pomocy. W szkole jest najłatwiej bo można w każdej chwili iść do psychologa(wychowawcy nie polecam). Ale w późniejszym życiu nie wiadomo gdzie się zwrócić.

Ważne jest aby nie odwracać wzroku, nie udawać, że wszystko jest dobrze bo może się nagle okazać, że nie ma odwrotu. Że stan jest krytyczny.

Ta osoba będzie kłamać. Że dzisiaj nie piła, nie brała. Że zjadła śniadanie. I wierzymy w te kłamstwa. Chcemy więc wierzymy. Niestety....



Piszę to wszystko ponieważ byłam właśnie osobą, która stała obok. Wolę nie opisywać tego problemu bo nie wiem, kto to będzie czytał a chce być tak anonimowa jak to tylko możliwe. W każdym razie ta osoba szkodziła swojemu zdrowiu, a ja próbowałam przemówić do rozsądku ale chyba niezbyt się udało. Całe szczęście nie doszło do poważniejszych zdrowotnych problemów ale negatywne myśli o sobie w głowie tej osoby pozostały. Bo niby było dobrze ale nie tam w środku. Kiedy dowiedziałam się że nadal jest źle postanowiłam coś zrobić i poszłam do szkolnego psychologa.
Jednak wciąż dręczy mnie myśl że mogłam to zrobić wcześniej. Mogłam interweniować już pół roku wcześniej. Może wtedy pomoc byłaby bardziej skuteczna. Nie sądzę żeby kiedykolwiek te myśli przestaną mnie dręczyć. Bo przyjaźń to zobowiązanie, że będziemy przy tej osobie i pomożemy zawsze.

Pamiętaj! Interesuj się i INTERWENIUJ kiedy trzeba!!!

sobota, 9 marca 2013

Wszyscy sądzą, że jest ok......

 ...ale nie jest. Chcesz poznać moją psychikę? Witam w ruinach, kiedyś było tu pięknie.

Patrzę na zdjęcia z dzieciństwa. Tak wczesnego że nawet go nie pamiętam. Patrzę i chociaż wiem że to ja, nie poznaję tej osoby uśmiechającej się. Dorosłam i życie się spieprzyło.


Nie radze sobie czasem. Bywają chwile, kiedy nachodzą mnie myśli, że może jest naprawdę źle i potrzebuję pomocy. Co jeśli doprowadzę się do depresji? Ale to mija a potem znowu wraca.
Jeszcze parę tygodni temu było ze mną w miarę dobrze ale jest gorzej, a ten tydzień był bardzo zły.

" I są czasem takie dni, kiedy mam ochotę zamknąć za sobą drzwi by już nigdy nie wrócić."
Cały czas mi smutno, jestem ponura bez chęci do życia. Myślę o tym aby uciec i nie wrócić, a przynajmniej nie prędko. Kto by tęsknił? Czy znajomi zainteresowali by się? Czy rodzice by się martwili czy też wkurzyli bo obstawiam to drugie? Na te pytania raczej nie uzyskam odpowiedzi. Bo nie mam odwagi by uciec. Zresztą dokąd? Jak?



Próbuję otworzyć się na ludzi. Naprawdę tego chcę. Ale nie potrafię, nie wiem jak. Wciąż czuję się olewana przez ludzi, choć wiem że tak nie jest. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć a teraźniejszość czasem nie bywa lepsza. 
Szukam zrozumienia lecz go nie znajduję. Lista osób, którym mogę się zwierzyć. Wszyscy nieobecni. Zostałam sama. Nikt mnie nie chce.
Chcę się obudzić z uśmiechem na twarzy, ale nie takim sztucznie przyklejonym. Takim prawdziwym, szczerym. Wciąż wyczekuję dnia, kiedy będę mogła powiedzieć, że wszytko jest dobrze.




Olać realia, pieprzyć rzeczywistość, pieprzyć to, że znowu coś nie wyszło. Teoretycznie – gówno mnie to obchodzi. Praktycznie- cały czas o tym myślę.

Naprawdę muszę wziąć się za siebie. Skupić się na sobie. Olać to co nieistotne. Przebywać tylko z ludźmi, którzy są tego warci. Nie bujać w obłokach, nie wyobrażać sobie niemożliwego. Skończyłam z łudzeniem się, pora sięgnąć na półkę z napisem "realizm". Muszę popracować nad swoją psychiką bo jest w rozsypce. Nie mogę się ciągle przejmować co pomyślą i jak zareagują inni ludzie bo wiecznie będę stała w miejscu. Milcząc.
Tiki mi się nasiliły przez ostatnie kilka dni ale przynajmniej już nie wstydzę się przed ludźmi, że je mam. W szkole nie ma żadnych reakcji co mnie cieszy. Chociaż bilans szczęścia jest wciąż na minusie :/

Samotność mnie ogarnia, pochłania, tonę w niej. Tylko czy znajdzie się ktoś kto rzuci mi koło ratunkowe?





Save me
Save me
Before i drown
Save me
Save me
Before i drown
Mam doła więc słucham piosenek mających smutne i jakże prawdziwe teksty.


wtorek, 5 marca 2013

Still Invisible......

Wczoraj siedział dwa miejsca przede mną, bokiem, rozglądał się po całym pomieszczeniu. Uśmiechałam się jak głupia całą 15-minutową przerwę. I nic.
Dzisiaj siedziałam obok niego. OBOK NIEGO! Całe 5 minut.
Ale oczywiście jestem niewidzialna. Kompletnie niewidzialna.


Zachowuję się przez to dziwnie. Bo gapię się cały czas i uśmiecham(on nawet nie spogląda w moją stronę no załamka!) a jak widzę, że odchodzi to jest takie westchnienie i smutek na twarzy. Ja wiem, że to trochę dziwne, znajomi dają mi to do zrozumienia. Może nie uważają mnie za jakąś nienormalną ale uśmieszki mówią same za siebie. Nie żeby mnie wyśmiewali oczywiście.

Kurcze im to jest do śmiechu bo kogoś mają. A ja co? Gdyby jakiś facet do mnie zagadał to bym chyba nie wiedziała jak się zachować!

"Life is brutal"

Kiedy wracam do domu ogarnia mnie smutek. Wczoraj było bardzo źle. Trochę płakałam. Wiem ze to bez sensu. Płakać z powodu faceta, który nie wie że istnieje. Tiki mi się nasilają kiedy o tym myślę. Przypadkowo wbijam sobie paznokcie w skórę. Auć.



No i co ja mam zrobić? Nie odważę się zagadać. Nawet nie znam jego imienia. Szczerze mówiąc jeśli nie zauważa, że na niego patrze to sądzę, że przejdzie mi szybciej niż zwykle. Chociaż... no nie wiem.....

niedziela, 3 marca 2013

Kłamstwo ma krótkie nogi? Nie koniecznie...

Każdemu zdarzyło się skłamać. Jeśli w tym momencie mówisz "nie mnie"- kłamiesz.
Dlaczego ludzie kłamią? Powodów jest mnóstwo. Od tych najbardziej egoistycznych do tych drobnych wynikających z uprzejmości.

Kłamiemy, żeby ochronić swój tyłek, żeby nie wyjść na chama, bo chcemy być mili, bo prawda może zaboleć. Ale co tak naprawdę boli bardziej? Okrutna prawda czy kłamstwo z ust bliskiej nam osoby?

To boli kiedy ktoś bliski nas okłamie. Czujemy się zdradzeni, jakby ta osoba była zupełnie kimś innym niż myśleliśmy.
Oczywiście są kłamstwa, które łatwo wybaczyć oraz kłamstwa, których skutkiem jest urwanie znajomości. Zdarza się, że ktoś skłamie co do powodu spóźnienia lub że nie może się spotkać a tak naprawdę nie chce. A jakie są cięższe kłamstwa? Hmm uważam, że do takowych mogą zaliczać się "kocham cię", "nie kocham cię" oraz "nie zdradziłam cię". No i ewentualnie "wszystko będzie dobrze".

Najczęściej bywa, że za jednym kłamstwem ciągnie się następne. W pewnym momencie delikwent plącze się w zeznaniach, a kiedy prawda wychodzi na jaw wszyscy się od niego odwracają i nigdy już nikt nie uwierzy w jego słowo. Na pewno znacie bajkę o chłopcu, który straszył wieś krzycząc "wilk!".



 "Wszyscy kłamią. Cała sztuka polega na tym, by odróżnić tych, którzy robią to dla twojego dobra od tych, którzy robią to, by ci zaszkodzić."

Wszyscy kłamią.
Taka już ludzka natura. Zaczynamy kłamać już w podstawówce. Czy komuś wychodzi to na dobre? To zależy. My zyskujemy ale najprawdopodobniej, ktoś straci. Nie powiemy koleżance, że wygląda grubo w spodniach, żeby się nie obraziła. Nie powiemy rodzicom, że idziemy do chłopaka zamiast do szkoły bo nas nie puszczą.
Czy wszystkie kłamstwa wychodzą na jaw? Są kłamstwa których nikt nie sprawdzi. Ja na przykład w anonimowych ankietach nigdy nie mówię całej prawdy. Bo i po co? Rodziców też okłamuję. Że nie mam złych ocen, że się uczyłam.
Kłamać również trzeba umieć. Musi być przemyślane. Nie można wymyślać bzdur na poczekaniu, wahać się. Musi też wiarygodne. Łatwo też dojść do wprawy, jednak niestety kłamstwo uzależnia. Przyznam się, że czasem nie mówię prawdy tak bez powodu. Automatycznie, niekontrolowanie. Nie wiem czemu, może już weszłam w nałóg.

Najrozsądniejsze jest mówienie prawdy. Tylko, że czasem jest ona okropna. Czasem ludzie nie chcą jej przyjąc do wiadomości. Nie lubię być okłamywana a jednak sama nie jestem zawsze prawdomówna. Ale nie okłamuję wszystkich. Są osoby mi tak bliskie, że kiedy nie chcę powiedzieć prawdy staram się nie mówić nic.
Ważne jest nieokłamywanie siebie. Przyznanie się przed sobą, że popełniliśmy błąd, że mieliśmy chwilę słabości.

Moje największe kłamstwo? Chyba takie, że czuję się dobrze, że wszystko jest ok. A nie jest. Czasem jest lepiej ale nigdy nie jest dobrze w stu procentach. No niestety.
 
A co wy sądzicie o kłamstwach? Kłamiecie często czy tylko w wyjątkowych sytuacjach? Jakie kłamstwa są według was niewybaczalne? Piszcie!




Nie wiem czy ktoś zauważył ale dodałam nagłówek bloga, podoba się? Tylko mi nie kłamać!