poniedziałek, 19 maja 2014

It must be so nice to be loved.

Rozstanie i powroty, znów rozstania. Lata samotności i ciągle zmienianie partnerów. Czy w dzisiejszym świecie da się odnaleźć miłość. Czy ona w ogóle istnieje? Czy ludzie którzy są ze sobą wiele lat na prawdę się kochają czy są ze sobą z przyzwyczajenia, obowiązku, wspólny kredyt i dzieci.
Co jeśli miłość to fikcja by ludziom nie było źle, by gospodarka prosperowała?
Czy motyle w brzuchu są powodem głębszego uczucia czy po prostu reakcje chemiczne w mózgu?



Kiedy jesteś świadkiem jak dwie osoby zakochują się w sobie są szczęśliwi. widzisz ich wzloty i upadki a potem nagle wszystko bierze w cholerę i się rozstaja, zaczynasz wątpić. Zachowując się jakby mieli to gdzieś, jakby ich nie obchodziło kilkanaście miesięcy spędzonych razem.

Kiedy ludzie po kilkunastu latach bycia razem biorą ślub, i masz wrażenie że robią to z musu i dla wygody. I są ze sobą z przyzwyczajenia, choć kłócą się kilka razy w tygodniu. I zaczynasz wątpić.

"Kochać, to czekać na kogoś bez względu na to czy przyjdzie czy nie."

I widzisz na facebooku ciągłe zmiany statusów w związku. Jednego dnia 'mój mężulek' a następnego 'facet to świnia'.
Jasne nie łatwo znaleźć tą wyjątkową osobę, ale czy nie zachowujemy się w tym zbyt desperacko? W efekcie zrażając się do dalszych poszukiwań? Na własne życzenie....
Za dużo sobie wyobrażamy, zbyt szybko deklarujemy, zamiast po prostu się bawić, cieszyć chwilą i zobaczyć jak wszystko się potoczy.

Chciałabym wierzyć, że miłość istnieje.W tej romantycznej wersji bo pozostałe znam.
A jednak kochać nie znaczy być zakochanym, i być może tu leży problem ludzi. Nie dostrzegają różnicy... lub nie chcą.


A co ze mna? Ja nigdy nie byłam zakochana. Cóż wszystko przede mną.... mam nadzieję.........

sobota, 10 maja 2014

Nigdy nie jest tak, jak to sobie wyobrażałam... i dobrze

Impreza masowa. Całkiem niezła muzyka, obok znajomi a wokół tłumy. Tylu ludzi naraz chyba nigdy nie widziałam. Ale do rzeczy.

Mam nadzieję, że ten temat przewija się po raz ostatni.
On. Były pseudo-przyjaciel. Bo nie wiem jak inaczej można by to nazwać. No w każdym razie siedział parę metrów obok. I co? I nic.
Kilka razy zastanawiałam się jak to będzie gdy go spotkam. Wreszcie osiągnęłam stan który chciałam osiągnąć- czyli wreszcie mam go gdzieś. Powiedziałam 'cześć' ale to było tak trochę bardziej w eter, no i do osób wokół. Nie zamieniliśmy słowa i dobrze, bo nie mielibyśmy o czym rozmawiać. Bawiłam się świetnie, ze swoimi znajomymi.

Maybe everything was meant to be this way


Tak to już jest, że często mam błędne wyobrażenie, o ludziach i znajomości z nimi.
Cieszę się, że wszystko skończyło się w taki a nie inny sposób.

czwartek, 1 maja 2014

Bad luck? Bad life...

Jak mieć pecha to przez cały dzień. spóźniony autobus, oczko w rajstopie, nieprzygotowanie prezentacji.
Autobus, który nie przyjechał powinien być dla mnie znakiem. Myśl o tym żeby wrócić i jechać później ale nie, wolałam czekać na następny. Czy to był błąd? Czy może też wszechświat wystawia mnie na próbę. Jeśli tak, to sama nie wiem jak mi poszło, niby jest ok poszłam przed siebie, ale jest to kolejne wspomnienie które wryje się w pamięć i nigdy nie odejdzie. Jego widok po wyjściu z tramwaju- zamarłam, popędziłam przed siebie. Nawet nie wiem czy mnie zauważył, dzieliło nas przecież kilkanaście metrów i było wiele ludzi dookoła. Ja zawsze muszę spojrzeć w niewłaściwą stronę, choć czerwona bluza jego kolegi przyciąga wzrok. To intrygujące jak jaskrawe kolory zwracają naszą uwagę.


Niby nic się wydarzyło, ale nie jestem w stanie myśleć. Niemal pięć miesięcy później, znów go mijam, z tą różnicą że teraz wiem, że ma to gdzieś. Ja też próbuję, wmawiam sobie, że zapomniałam ale tak do końca nie jest. Ciężko się pożegnać bez pożegnania.
Ale sobie poradzę, jestem silna i wiem jakimi ludźmi nie chcę się otaczać.


 "I did'n lose a friend, I just realized I never had one."




Uważam że wiele o człowieku mówi to, czego nienawidzi. A ja nienawidzę fałszywych przyjaciół.