środa, 28 sierpnia 2013

Be careful what you wish for...

Alkohol zabija rozum, jak to ktoś napisał w komentarzu pod ostatnim postem. Coś w tym jest. Myślimy w zupełnie inny sposób, a może raczej nie myślimy. Pozbywamy się wewnętrznych hamulców, a nawet nie czujemy bólu.

Poprzedni tydzień był... dosyć przygodowy dla mnie. Dwie imprezy, na jednej całowałam się z pewnym facetem, na drugiej przytulałam się z innym. Cóż, najprawdopodobniej żadnego z nich już nie spotkam. Jak tak się zastanawiam to nawet było miło, zwłaszcza z tym drugim. Bo ten pierwszy trochę się narzucał, ale nie byłam w stanie trzeźwo myśleć.

I nie wiem czy przewiduję przyszłość, czy nagle zaczęło się dziać to co chcę żeby się działo ale..... przed pierwszą imprezą wyobrażałam sobie sytuację w której się potem znalazłam, i to właśnie z tym gościem. Tyle, że nie potoczyła się tak jak chciałam, a wręcz w niepokojącym kierunku.

Ale przecież o tym cały czas mówię, tego chce, znaleźć faceta, który się mną zainteresuje, będzie mnie przytulał, całował. Więc w czym problem? Ano w tym, że nie zawsze to czego chcemy okazje się być dla nas najlepszym rozwiązaniem.


Czy w takim razie powinniśmy żałować, że czegoś chcieliśmy bo się nieudało? Czy ja żałuję? Nie. Już od jakiegoś czasu żyję nieżałując tego co robię, nieważne co zrobię. Bo co nam przyjdzie z żałowania, niczego to przecież nie zmieni. Przynajmniej będzie coś zabawnego do opowiadania, miłe chwile do wspominania, no i oczywiście nowe doświadczenia a tego nigdy nie za mało.


Ale jednak uważaj czego sobie życzysz, bo może się okazać, że wcale tego nie chcesz...

wtorek, 20 sierpnia 2013

Przydałoby się trochę ogarnąć.

Bo przez ostatnie tygodnie moim jedynym zajęciem jest lenistwo. Siedzę przed komputerem od rana do wieczora. To smutne. Serio. Jak się nad sobą zastanowię to nic dziwnego, że mam kompleksy i uważam się za nudną osobę. Przecież nie mam żadnych zainteresowań, hobby. Chociaż... lubię oglądać filmy i oglądam ich dużo no ale to znowu sprowadza się do siedzenia przed komputerem lub telewizorem. Cholera ja chce coś zrobić ze swoim życiem tylko nie wiem co...........


Bałagan w pokoju, książka która od roku leży i czeka aż ją skończę, matka która karze mi postprzątać po remoncie, a ja siedzę czuję beznadziejność mojej sytuacji. I to przytłaczające uczucie, że do niczego się nie nadaję, że nie znajdę nic w czym jestem dobra.

Ehh aż mam ochotę sięgnąć do lodówki po wino...

czwartek, 8 sierpnia 2013

Don't worry, don't cry, drink vodka & fly

Czy mieliście lub macie myśli "kiedy moje życie się odmieni?", "kiedy wreszcie nastąpi jakiś przełom?", "czy ni mogę chociaż raz być szczęśliwy", "kiedy będzie moja kolej?"

Bo jeśli tak to proszę was przestańcie bo tak się nie stanie. Nie kiedy desperacko tego pragniecie. Wiem to z autopsji. Im bardziej pragnę być szczęśliwa tym większa depresja mnie dopada, dlatego najlepsze co można zrobić to mieć wyjebane. Zająć się sobą, swoimi sprawami i przypadkowo spotka was coś dobrego.

"Kiedy przestaje ci zależeć dostajesz wszystko"
Oczywiście nie mówię, żeby leżeć w łóżku i czekać na księcia z bajki bo to się oczywiście nie stanie, ale chodzi mi żeby nie wyczekiwać, nie mieć oczekiwań , które i tak się nie spełnią. Bo po co? Żeby się rozczarować? Zdołować jeszcze bardziej?
Tyle ludzi mówi życie jest beznadziejne, nikt mnie nie lubi, umrę samotnie. Wiem bo sama niedawno byłam w tym miejscu. Ale kurcze dajmy sobie spokój nie można przewidzieć co wydarzy się jutro a co dopiero jak skończy się nasze życie kiedy mamy tylko 19 lat( tak mam konkretne osoby na myśli i nie one nigdy tego nie przeczytają :) )

Także powinno się żyć z dnia na dzień, ciesząc się chwilą i ludźmi którzy wprawiają nas w dobry nastrój. Bo jak już nie raz mówiłam kiedyś będzie lepiej


P.S. Dobra impreza też nie jest zła.