czwartek, 1 maja 2014

Bad luck? Bad life...

Jak mieć pecha to przez cały dzień. spóźniony autobus, oczko w rajstopie, nieprzygotowanie prezentacji.
Autobus, który nie przyjechał powinien być dla mnie znakiem. Myśl o tym żeby wrócić i jechać później ale nie, wolałam czekać na następny. Czy to był błąd? Czy może też wszechświat wystawia mnie na próbę. Jeśli tak, to sama nie wiem jak mi poszło, niby jest ok poszłam przed siebie, ale jest to kolejne wspomnienie które wryje się w pamięć i nigdy nie odejdzie. Jego widok po wyjściu z tramwaju- zamarłam, popędziłam przed siebie. Nawet nie wiem czy mnie zauważył, dzieliło nas przecież kilkanaście metrów i było wiele ludzi dookoła. Ja zawsze muszę spojrzeć w niewłaściwą stronę, choć czerwona bluza jego kolegi przyciąga wzrok. To intrygujące jak jaskrawe kolory zwracają naszą uwagę.


Niby nic się wydarzyło, ale nie jestem w stanie myśleć. Niemal pięć miesięcy później, znów go mijam, z tą różnicą że teraz wiem, że ma to gdzieś. Ja też próbuję, wmawiam sobie, że zapomniałam ale tak do końca nie jest. Ciężko się pożegnać bez pożegnania.
Ale sobie poradzę, jestem silna i wiem jakimi ludźmi nie chcę się otaczać.


 "I did'n lose a friend, I just realized I never had one."




Uważam że wiele o człowieku mówi to, czego nienawidzi. A ja nienawidzę fałszywych przyjaciół.

1 komentarz:

  1. oj uwierz mi, znam ból fałszywego przyjaciela.. Przyjaźnić się przez prawie 3 lata, normalnie best friend ever, a potem kryzys i niby zgoda, ale i tak wysyłała mi buziaczki, a na boku pier***ła jaka to ja nie jestem i buntowała ludzi przeciw mnie. No to była prawdziwa przyjaźń...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz, nawet ten negatywny.

Blogi obserwuję tylko jesli chcę także posty typu "obserwuje i licze na rewanz" ignoruję.

Pamiętaj aby zostawić link twojego bloga, abym mogła Cię odwiedzić :)