10 żab dosłownie przez rok. I żadnego księcia. Większość z nich była totalnie przypadkowa. Zmieniłam się bardzo przez ten czas. Ale najbardziej zmienił się mój styl życia. I nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się, lubię imprezy. Dopóki nie zdałam sobie z tego sprawy.
10 żab, i nie chcę w tym momencie nikogo obrazić- zwykła metafora. Ale jaki w tym sens?
Powrót nocnym autobusem, pobudka w południe i fatalne samopoczucie do końca dnia. I po co? By potańczyć, raz na jakiś czas poczuć bliskość drugiej osoby? To przestaje wystarczać. Ale co poradzić? Co poradzić na to, że nikt nie jest w stanie ze mną wytrzymać? Nie mówiąc już o tym, że poznaję jedynie facetów z drugiego końca kraju.
Nie wiem co robić.....
Brakuje mi osoby która przemówiłaby mi do rozsądku. Która szczerze wygarnęłaby mi prawdę w twarz. Mam dosyć znajomych którzy tylko słodzą i potakują.
Czy jest coś złego w tym co robię?
Oczywiście,że nie ma nic złego w tym co robisz
OdpowiedzUsuńW życiu każdego nawet najtwardszego człowieka pojawia się moment w którym chce poczuć bliskość drugiej osoby :)
Jeśli nie odpowiada Ci styl imprezowiczki to porzuć go, miłości na siłę nie znajdziemy :/
pozdrowionka :*
http://world-of-crazy-sisters.blogspot.com/
Zostawiam kolejny komentarz. Mam identycznie jak Ty
OdpowiedzUsuńNigdy nie imprezowałam. Nie lubiłam tych wszystkich tłumów ludzi. Ale ostatnio odkryłam, że to jest jedyny sposób na jakiś bliższy kontakt z ludźmi. Tez mi to nie wystarcza, ale wmawiam sobie, że to lepsze niż nic.
Mama mi podpowiedziała, żebym szukała faceta w miejscach, które sama lubię. Bo tam znajdę faceta, który będzie podobny do mnie. No kurna szukam i szukam i nic!
Próbowałam także przez Internet. Jeszcze gorzej. Ja się za szybko przywiązuje do ludzi i jak się okazywało, że dzielą nas setki km, to się załamywałam...
Jeden facet się tylko pobawił moimi uczuciami. I jak tu zaufać komuś i się otworzyć przed nim? Ja uważam, że nie warto. I nie życzę nikomu żeby miał podobnie. /M
W nas - kobietach... problem jest trochę inny. My szukamy wszędzie, a nie zwracamy uwagi na najbliższe otoczenie ;( Przykładem mogę być ja... kobieta trwająca w ponad dwuletnim związku z mężczyzną, który nie dawał mi tego czego pragnęłam... szczęścia. Kiedy w końcu dojrzałam do zakończenia tego cholernego przywiązania na mojej drodze pojawił się ktoś kogo widywałam codziennie przez 3 lata, był cały czas tak blisko mnie, a jednak tak daleko... teraz nie zamieniłabym go na nikogo innego.... dlaczego? Bo jestem najszczęśliwszą kobietą na Ziemi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)