Jak jest? Cóż... dwa dni pod rząd byłam u Pana Wysokiego i oglądaliśmy film. Było świetnie, a mi coraz lepiej wychodzi całowanie(tak sądzę). I jest naprawdę dobrze, bo mimo, że nie mówię zbyt wiele(choć powoli robi się lepiej), to nie stresuję się tym. Żadnej spiny, po prostu siedzimy przytuleni i jest miło.
Jednak jak miło by nie było, mój mózg musi przygnębić. Bo jednak mam obawy. Że jednak będzie miał dosyć mojego niezręcznego towarzystwa i następnego dnia czar pryśnie. Wracam do domu i czuję się niepewnie. Znajomość trwa ponad trzy tygodnie, od dwóch można by powiedzieć że się spotykamy. I nie wiem do końca co to jest i do czego to zmierza.
Zawsze miałam trochę obawy, że ludzie mnie nie akceptują, a po wydarzeniach z lipca tego roku to się chyba zwiększyło i stąd te moje myśli. Boję się odrzucenia bo zaczynam się do niego przywiązywać.
Jest jeszcze kwestia tego, że on chyba nie wie, że mam tiki. Co prawda jak kiedyś wspominałam obecnie mam takie, których od razu się nie zauważa bo to wygląda jakbym po prostu prostowała rękę, albo ruszała głową jak gdyby kark mi trochę zesztywniał. Chociaż zaczynam zauważać kątem oka jak patrzy, bo po pewnym czasie to zaczyna być trochę dziwne. Ale póki co nic nie mówi. A ja też nie zacznę tematu tak od czapy.
Czy powinnam tyle o tym rozmyślać? Czy potrzebuję definicji tego co się dzieje, czy to jest istotne? Jeśli jest dobrze to może lepiej poddać się temu i nie zastanawiać. Co będzie to będzie i nic się z tym przecież nie zrobi.
Bo może:
Wiesz co, jeśli Pan Wysoki wygląda na porządnego to mu powiedz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i rozumie. Znam Twój ból.
Skoro Pan Wysoki jest aż taki fany to ciągnij to dalej! Nie bój się wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuń