"Jak łatwo jest coś zniszczyć jednego dnia."
"Tego nie da się nazwać związkiem". Sam tak powiedział.
I ma rację. Trzy dni po dwóch tygodniach znajomości to nie związek.
"Chyba za bardzo się pospieszyliśmy".
I znowu- ma rację. Tylko, że mógł pomyśleć o tym trochę wcześniej.
Ogólnie sprawa wygląda tak: mamy dać sobie czas na poznanie się. Stwierdził, że nie jest jescze gotowy na nowy związek. Cóż jego poprzedni rzeczywiście źle się zakończył ale minęło sporo czasu.
Nie wiem czy to nie jest też trochę przez to, że milczałam większość czasu. Ale ja tak mam. Nie wiem co powiedzieć, no i znam go dwa tygodnie więc nie umiem się otworzyć. I mam trochę poczucie, że to też miało wpływ na to co powiedział, że sądził, że jestem inna. Sam raz powiedział, że jestem otwarta, ja się zdziwiłam bo nie jestem.
I nie jestem do końca przekonana czy dobrze zrobiłam. Czy dobrze zrobiłam decydując się na spotykanie z nim. Bo tak naprawdę to zauroczenie nie minęło. Ono jest gdzieś tam, już od roku. Nie odchodzi, wręcz wraca silniejsze.
I nie wiem co mam robić. Odważyć się, zaryzykować i nie żałować przez resztę życia, że nie spróbowałam? Czy przestać myśleć o przeszłości, o tym zauroczeniu i starać się teraz?
Jest mi smutno, poczułam się odrzucona. I najgorsze jest to, że przez większość czasu nie myślę o nim ale właśnie o tamtym zauroczeniu.
'nie byłeś odskocznią, byłeś próbą normalnego życia'
Wahałam się czy wybrać Ciebie, czy dawne ale jak silne zauroczenie. Wybrałam Ciebie. Chciałam, żeby się udało. Teraz mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Mam poczucie, że wziąłeś mnie za kogoś kim nie jestem. Mówisz że to ja powinnam pracować nad sobą, tym że jestem aspołeczna. Ale to ty żyjesz przeszłością. Ty masz problem.
____________________________________________________________________________
Ten blog miał być moją tajemnicą. Nikt kogo znam w realnym świecie nie miał wiedziać o jego istnieniu. Teraz nie wiem. Jestem ciekawa co zrobiliby ludzie gdyby się dowiedzieli, że już prawie pół roku piszę o sobie w internecie. Nie potrafię powiedzieć o co mi chodzi. Inaczej jest kiedy piszę tutaj.
Może gdyby ludzie przeczytali mojego bloga.... zrozumieliby mnie... choć trochę.......
Ech, ciężka sytuacja... Może czas naprawdę pomoże? Ja, zanim zdecydowałam się na związek przyjaźniłam się z kimś przez parę miesięcy. Zrozumiał.Wytrwał. I teraz jest szczęśliwy :) Może w Twoim przypadku będzie tak samo. Ha, ja też miałam takie plany odnośnie starego bloga. Nikt nie miał się dowiedzieć. Ale dzięki koleżance dowiedziała się cała klasa (jak i o trzech blogach innych koleżanek ;p). Całe szczęście, że nie pisałam w nim nic tak bardzo osobistego i zdążyłam go zablokować tego samego dnia...
OdpowiedzUsuńhttp://its-five-oclock.blogspot.com/
Nie , raczej dobrze, że nikt nie wie o twoim blogu.Dlaczego? Wykorzystaliby te wszystkie informacje,być może twoi wrogowie mieliby przewagę dzięki temu co tu piszesz.Straciłabyś cząstkę prywatności.
OdpowiedzUsuńCassie, głowa do góry! Wiem, że miłość potrafi być doprawdy okrutna. Uwierz mi, sama doświadczyłam tego na własnej skórze i to nie jeden raz. Wiesz, kiedy prawdziwa miłość przyjdzie? Wiesz, który facet będzie Cię najbardziej kochał? Ten, który sam o Ciebie zawalczy, a miłością prawdziwą będzie ta, której nie będziesz się spodziewać. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi banalnie, ale to prawda. Zaufaj mi, byłam na dnie. Nie radziłam sobie z niczym. Miałam problemy z jedzeniem, ponieważ od dwóch lat choruję na anoreksję. Moi rodzice nie chcieli mi pomóc, twierdząc, że jestem rozpieszczona i zwracam na siebie uwagę. Tak jak Ty nic nikomu nie mówiłam, byłam zamknięta w sobie, nie chciałam nikogo zadręczać, bo nie umiałam się otworzyć. Chciałam się zabić, ale właśnie wtedy ni stąd ni zowąd pojawił się Mateusz. Kiedyś może przeczytasz o tym u mnie na blogu. Cóż, chciałabym Ci głównie uświadomić, że jeżeli on ma Cię gdzieś, to nie warto marnować swojego czasu na palanta, wiesz? Bo on musi pokochać Ciebie taką, jaka jesteś, bez udawania i odgrywania fajnej, bo chcesz mu się przypodobać [sama zresztą napisałaś, że udajesz, bynajmniej tak to zrozumiałam]. Cóż, z chęcią będę Cię wspierać, dlatego obserwuję i będę wpadać. Możesz na mnie liczyć ; *
OdpowiedzUsuńhttp://porte-carter.blogspot.com/
To nie jest tak, że ja udawałam. To chodzi raczej o to, że kiedy wypiję zachowuję się trochę inaczej. Zanika moja nieśmiałość i staję się rozmowna. Ale kiedy siedzieliśmy we dwójkę, zupełnie na trzeźwo, wyszło, że jednak taka nie jestem.
UsuńNaprawdę masz ciężką sytuację, ale wierzę że czas chociaż trochę pomoże... Według mnie najbardziej odgrywa rolę to że tak krótko się znacie... Ja z moim chłopakiem zaczęłam być po miesiącu znajomości a i tak uważam że się pośpieszyliśmy, no ale mieliśmy to szczęście że nasz związek przetrwał i teraz znamy się na wylot ;) A co do bloga to dobrze że nikt prywatnie go nie zna, bo ludzię lubią być okrutni i na pewno w jakiś sposób wykorzystaliby to przeciwko Tobie.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
To na prawdę ciężka sytuacja. Moim zdaniem to dobrze, że nikt nie wie o tym blogu ze znajomych. Wiesz, mogliby go wykorzystać przeciwko tobie. Teraz żyjemy w takim świecie, że tak na prawdę nie wiadomo, czy możemy zaufać tej osobie czy nie. Bardzo ciężko jest nawiązać takie pewne znajomości, że ta druga osoba dochowa tajemnicy i jeszcze pomoże w trudnej sytuacji. Sama piszę bloga, fakt że z opowiadaniem, ale są w nim zawarte niektóre sytuacje z mojego życia i też nikt ze znajomych nie wie o jego istnieniu, bo ich reakcja mogłaby być po prostu nie odpowiednia. Rozumiem twoje obawy. Jakbyś miała ochotę to zapraszam na historia-nikoli.blog.pl
OdpowiedzUsuńMam podobną sytuację... :(
OdpowiedzUsuńJest cholernie cieżko, nie wiesz co powiedzieć, co zrobić, nic nie wiesz, masz mętlik w głowie i czujesz się taka głupia...
http://zaczytanakasia.blogspot.com/
A ja, na twoim miejscu, pokazałabym mu tego bloga ;) może zrozumiałby ciebie i nie wahał się co do związku ;) poza tym - nie za bardzo wiem, w czym on widzi problem? Co z tego, że jego poprzedni związek nie wyszedł? Chyba nie zakłada z góry, że to samo wydarzy się ponownie? To byłoby mega idiotyczne... Np. jakby nie trafił do kosza i przestał w ogóle grać - bo nie wyszło ;) całkowicie bez sensu ;) I co z tego, że powiedział, że "tego nie da się nazwać związkiem" - olać ;) powiedz, że ci zależy - jeśli zależy ;) myślę, że to odpowiednia chwila, aby zebrać się w sobie i wyłożyć karty na stół ;) wiem, to będzie ciężkie, ale myślę, że warto ;) 3mam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńhttp://to-get-her-aleks.blogspot.com/
No właśnie teraz nie jestem przekonana, że mi zależy. Na pewno nie chcę kończyć znajomości, ale chodzi o to, że to dawne zauroczenie wróciło jak gdyby ze zdwojoną siłą. I to jest ten problem, nie wiem co robić.
UsuńCo do ostatniego akapitu, to mam identycznie. Jestem szalenie ciekawa jak zareagowaliby moi znajomi (bo przyjaciele adres znają) na to co piszę.
OdpowiedzUsuńAle chyba dobrze mieć kawałek świata tylko dla siebie, więc niech będzie tak ja jest :)