3 w nocy. A może nad ranem, sama nie
wiem. W każdym razie czy może być gorsza pora na przebudzenie się?
Obudzenie .. nie wiem...
Od dawna mam problemy ze snem. Albo nie
mogę zasnąć, albo budzę się właśnie mniej więcej o 3 i nie mogę
spać przez dwie, trzy godziny.
Najgorzej jest, kiedy wszystkie dręczące mnie w dzień myśli zaczną się odzywać. Wtedy krzyczą znacznie głośniej niż w ciągu dnia. Jest ich więcej są gorsze... chyba.
Szkoda, że nie widać gwiazd, że
chmury je zasłaniają. Wtedy wyszłabym na zewnątrz. O tej porze
jest tam cicho, spokojnie, żadnych samochodów, głupich
ludzi, wrzasków. Niemalże nieskazitelna cisza. I tylko ten
kojący szum liści.
Dlaczego mózg musi być taki
złośliwy, kiedy chcemy spać. Dlaczego nie możemy tych myśli po
prostu wyłączyć.
I jeszcze ten kompletny chaos. W jednej
minucie myślę o 10 rzeczach. To bez sensu, a poza tym, nic z tego
rozmyślania nie wynika. Nie dochodzę do żadnych nowych wniosków,
więc po co?
No dobrze, a teraz się położę,
pomęczę jeszcze trochę, zasnę za parę godzin. A rano usłyszę 'śpisz do południa masz chodzić spać wcześniej'. Taa jasne jak
gdyby to miało coś zmienić.
Znasz to? To łączmy się razem w bólu
i cierpieniu. Może razem wytrwamy do rana.
Świetny post :)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;p
lifeispyysiaczek.blogspot.com
bardzo fajny pomysł... swietnie pisesz.. na pewno jeszcze nie raz tu wrócę ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
Ech, skąd ja znam tę bezsenność. Codziennie mnie to męczy. Mamy ten sam porblem - high five! <3
OdpowiedzUsuńŚciskam, mam nadzieję, że coś się poprawi! :*
jellyday.blogspot.com
bezsenność to chyba choroba XXIw. chętnie zajrzę jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńChciałaś to masz :*
http://tylkozmojejperspektywy.blogspot.com/
Prędzej czy później na pewno i tak to przejdzie. Też często mam problem z zaśnięciem.
OdpowiedzUsuńMyślimy, myślimy, myślimy, mamy dość, myślimy, chcemy spac, myslimy, myslimy, czujemy sie wykończeni, myślimy, myslimy, oddalibyśmy wszystko by zasnąć...
Hej. Jestem tu pierwszy raz więc nie mogę zbyt dużo mówić, ale co do posta... Kiedyś też miałam kłopoty ze snem. Tylko, że czasami te kłopoty to raczej były głosy w moim sercu nie dające mi spać. Wiesz, "jesteś żałosna", "nawet Bóg nie może cię zmienić". Ale w końcu się uwolniłam, a raczej... Jezus mnie uwolnił. Przestałam się dusić, znaczy martwić. A teraz wogle nie mam kłopotów ze snem, a chciałabym mieć. Tylko nie w sensie tych głosów, ale po prostu kocham bezsenność. Niestety ostatnio mam wrażenie, że zaczynam być śpiąca już po 22:00. Ech... Doceń tą bezsenność!
OdpowiedzUsuńObserwuję i jutro wpadnę;).
Zapraszam http://dziwnejestlepsze.blogspot.com/
http://marszintelektualistow.blogspot.com/
Zostałaś/eś nominacje do The Versatile Blogger. Więcej szczgółów na blogu: blogfajnejolki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń